Musiał nadejść urlop, żebym mógł w końcu przypomnieć sobie hasło do bloga i napisać kilka zdań. Bo niczego pokazywać nie będę. Może poza zwykłą kradzieżą. Niezwiązaną politycznie, światopoglądowa czy jakkolwiek.
Dzień jak co dzień. Scrolluję fejsa, chociaż mógłbym akurat gonić deadline’y. W końcu mała porcja newsfeeda nikomu przecież nie zaszkodziła. Przeklikuję słodkie kotki, mało ważne wpisy znajomych, kolejne słodkie kotki, screen z Twittera, znowu słodkie kotki. CZEKAJ. Scrolluję w górę.
Szybko wpadam na Twittera i moim oczom ukazuje się oryginał. Wpis księdza Międlara. „Użyczył” sobie moje zdjęcie.
Konfidentka, zwolenniczka zabijania (aborcji) i islamizacji.
Kiedyś dla takich była brzytwa! Dziś prawda i modlitwa? pic.twitter.com/HY1U0bFCQR— Jacek Międlar (@jarek_44) 13 sierpnia 2016
Wykonałem je bodajże po konferencji prasowej toruńskiej Nowoczesnej przed wyborami parlamentarnymi. Zostało wykorzystane m. in. tutaj. Szybki, pokonferencyjny pstryk bez fajerwerków. Niestety wpadł w media społecznościowe, co dla fotografa (i właściciela praw majątkowych) oznacza walkę z wiatrakami i brak kontroli nad ich dalszą, nielegalną dystrybucją. Wpis bowiem wzbudził zainteresowanie i pojawił się w formie screenu na stronach Gazety Wyborczej, portalu naTemat czy u samej zainteresowanej (później już odpuściłem szukanie).
W takiej sytuacji pozostaje mi już odwołanie się jedynie do moralności księdza Międlara i innych, bo dochodzenie swoich praw jest w takim przypadku bardzo skomplikowane i czasochłonne. Nie przeszkadza mi wykorzystywanie moich zdjęć w walce politycznej, ale hajs się musi zgadzać. Przykładowo Polityka i tygodnik ABC (dla niezorientowanych – dwa bieguny światopoglądowe) publikowały moje zdjęcia tak, jak cennik przykazał. Skąd jednak ks. Międlar wziął zdjęcie? Moje pytanie pod jego twittem zostało bez odpowiedzi. Nie sądzę, żeby wspomniany wywiad z fotografią był tak wysoko indeksowany albo duchowny szukał akurat czegoś na lokalnym portalu. Krótkie śledztwo wskazało (Google Images FTW), że prawdopodobnie zdjęcia ukradł portal Newsweb.pl . I tu sprawa jest już prostsza. Tym jednak zajmę się po urlopie :)